czwartek, 4 grudnia 2014

Rozdział 2

Strach ma wielkie oczy


   Siedziałam sama w wielkiej ciemności, zdana jedynie na łaskę kogoś, kto przyniesie mi światło. Mój strach osiągał właśnie swoje apogeum i nic nie wskazywało na to, że ktoś po mnie przyjdzie. Czułam się, jakbym spędziła tutaj co najmniej sto lat. Moje oczy nadal nieprzyzwyczajone do ciemności nie dostrzegały żadnego ruchu. Po raz kolejny rozglądając się bojaźliwie dostrzegłam małą, biała plamkę na wprost mnie. Moja twarz rozpromieniła się przez uśmiech, a ja zerwałam się na równe nogi i pobiegłam w jej kierunku. Dotarłam do pięknych, ozdobnie rzeźbionych białych drzwi. Niepewnie otworzyłam je po czym przez niewielką szparę zajrzałam do środka. Zobaczyłam w nim tylko wielki miecz, łuk oraz zwykłą włócznię. Ostrożnie weszłam do pomieszczenia po czym wsłuchując się w swoją intuicję posłusznie chwyciłam za miecz. W pewnej chwili drzwi zatrzasnęły się, a ja zostałam sama w białym pomieszczeniu. Towarzyszył mi jedynie miecz w moich dłoniach. Za sobą usłyszałam ryk, a kiedy się odwróciłam ogromny demon sunął w moją stronę.Zupełnie bezmyślnie przyjęłam postawę obronną i czekałam na uderzenie. Kiedy stwór znalazł się wystarczająco blisko uniosłam miecz i odcięłam głowę demonowi.
-Nie dzisiaj-mruknęłam uśmiechając się pod nosem.
Przede mną zmaterializowały się czerwone wrota, a ja już wiedziałam, że to moja droga ucieczki. 
  
   Trafiłam jednak do kolejnego pomieszczenia. Przede mną stał wysoki pal, na którym zawieszona była postać odziana w czerwony płaszcz. Powoli podeszłam do słupa i odcięłam kilka lin. Nic się nie wydarzyło. Obeszłam miejsce dookoła. Przy jednym z boków słupa zauważyłam wystające gwoździe. Postanowiłam wspiąć się po nich na górę. Na szczęście podeszwy w moich butach były wystarczająco twarde. Odstawiłam miecz i przeczuwając rychłą zmianę w ilości postaci w tym pomieszczeniu pośpiesznie wspięłam się na górę. Nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk. Dokładnie ten sam, którego tak bardzo bałam się w dzieciństwie. Na prawdę przerażona wspięłam się na szczyt i próbowałam odwiązać liny. Po wielu próbach one nadal nie drgnęły, a ja dostrzegłam białą postać zbliżającą się do nas. Już chciałam zejść po miecz i zaryzykować rzuceniem nim w liny kiedy dostrzegłam rękojeść sztyletu wystającą z buta nieznajomego. Pospiesznie chwyciłam go i odcięłam liny. Bezwładne ciało spadło na ziemie, a ja klnąc w duszy zeskoczyłam ze słupa, chwyciłam za miecz i już miałam ruszyć w stronę potwora kiedy za sobą usłyszałam ciche "nie". Spojrzałam za siebie i dostrzegłam kolejne wrota. Pobiegłam w stronę nieznajomego i chwyciłam go pod ramie opierając jego ciało na sobie. Chwiejąc się pobiegłam ile sił w stronę wrót. 

   Wypadłam na zimną posadzkę i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Chwilę potem zdałam sobie sprawę, że wróciłam. Reji natychmiast podbiegł do mnie i odciągnął od ciała białowłosego. Przekazana Chertiemu zostałam przez niego zmuszona do opuszczenia pomieszczenia.  
-Cherti co się dzieje?
-Do pokoju.-warknął.
-Cherti...
-Do pokoju!
Jego krzyk natychmiast kazał mi się wycofać z jakichkolwiek prób dociekania prawdy.
Zmęczona powoli powlekłam swoje ciało do pokoju na trzecim piętrze. Schody wydawały mi się dłuższe, a każdy krok coraz bardziej mnie męczył. Wspinając się w górę zauważyłam jak niosą białowłosego do sali wypełnionej bielą i wsadzają go do szklanej tuby wypełnionej wodą. Po chwili chłopak odzyskał przytomność lecz ja nie dostrzegłam już jego dalszych losów gdyż Cherti z wielką brutalnością złapał mnie za kurtkę i powlókł do pokoju z taką łatwością, jak gdybym ja i mój ciężki miecz nie ważylibyśmy więcej od kilkuletniego dzieciaka. Wepchnięta siłą do pokoju zostałam w nim sama. Odłożyłam miecz obok łóżka i weszłam do łazienki.

   Nazajutrz odbyły się moje pierwsze zajęcia. Jako jedyna w klasie nosiłam zielony strój. Wampiry, anioły... wszyscy bez wyjątku patrzyli na mnie. Nie wiem dlaczego w ich oczach widziałam tyle strachu zmieszanego z wyrazem szacunku. 
   
   Wychodząc na przerwę byłam wielce zadziwiona nie dostrzegając w tłumie żadnej zielonej peleryny.
-Gatunek wymarły czy jak?-mruknęłam pod nosem odchodząc w stronę stołówki.
   Czułam na sobie tyle spojrzeń, ze w pewnym momencie miałam ogromną ochotę czmychnąć do swojego pokoju i zakopać się pod kołdrą lub krzyknąć "Przestańcie się gapić!".
-Juwart!-usłyszałam za sobą znajomy głos.
   W moją stronę zmierzał białowłosy nieznajomy. Zupełnie zaszokowana jego niespodziewanym pojawieniem się nie wiedziałam jak mam zareagować.
-Hej, chciałabym ci podziękować... ja...
-Już odchodzę. Pa-powiedział Cherti odciągając mnie w stronę drzwi do stołówki.
   Zadziwiona jego zachowaniem zdążyłam jedynie kątem oka spojrzeć na nieznajomego zanim zniknęłam za drzwiami. Posiadał on zielony płaszcz...
   Jadłam obiad w milczeniu, nie spoglądając w stronę Chertiego, który z kolei nie spuszczał ze mnie wściekłego wzroku.
-Mogę wiedzieć co takiego zrobiłam rozmawiając z tym białowłosym?- Zapytałam kiedy moja ciekawość wzięła górę nad dumą.
-Nie będę o tym z tobą rozmawiał-warknął.
   Prychnęłam tylko i skończyłam posiłek. Wstałam, otrzepałam ubranie, przez nich wszystkich zwane szatami i wyszłam ze stołówki dumnym krokiem.
-Przecież ją znam! To moja siostra, nie odbieraj mi jej tylko dlatego, ze nie zdałem testu!- Białowłosy złapał za ramie Reji'ego i zaczął nim potrząsać.-Nie odbieraj mi jej...
-Decyzja ta nie należy do mnie. Zabraniam ci się z nią kontaktować. Jutro ponownie przejdziesz testy. Jeśli nie zdasz, nigdy jej nie zobaczysz.
   Białowłosy posmutniał na chwilę lecz zaraz potem zamarł. Powoli odwrócił głowę w moją stronę. Przyglądając się mu dostrzegłam jadowicie zielone oczy, przysłonięte jednak przez grzywkę. Pomachał mi tylko i odszedł.
-Czekaj!-Zawołałam biegnąc w jego stronę lecz kiedy wypadłam za róg korytarza jego już tu nie było.

   Kolejny dzień przyniósł mi jeszcze więcej niespodzianek, niż mogłam się spodziewać. Na pierwszej lekcji Reji wparował do klasy wraz z białowłosym i oznajmił, że od dzisiaj jest on pełnoprawnym uczniem Akademi Stworów Erion i dołączy do naszej grupy.
-Więc mogę już przejść do listy obecności-mruknął Bern, nauczyciel teorii zdolności i zerknął na listę uczniów.
Uważnie wsłuchiwałam się w imiona i nazwiska uczniów nie tylko by zapamiętać ich właścicieli, ale również i dlatego, że bardzo chciałam poznać tożsamość białowłosego.
-Dante Juwart!
-Tutaj-mruknął białowłosy.
Klasa niepewnie spoglądała na nas oboje, nikt nie miał pojęcia dlaczego nosi to samo nazwisko i ten sam kolor szaty.
-Ciszej, Hole Juwart!
-J-jestem-wydukałam podnosząc rękę w górę.
   "Mówił o mnie... o swojej siostrze... Chyba, że Juwartów mamy  w tej szkole o wiele więcej..."-Pomyślałam.

   Cherti wzmożył swoją ostrożność. Zabierał mnie po lekcjach jak najdalej od Dante, obawiałam się, że jednak mam z nim związek. Pewnego dnia udałam się z moim opiekunem do biblioteki.
-Cherti?
-Hmm?
-W tej bibliotece są może jakieś...spisy lub drzewa genealogiczne Juwartów?
-Pewnie coś się znajdzie-powiedział uśmiechając się i podszedł do mężczyzny w długich czarnych szatach. Ten wskazał mu kierunek.
-Chodź-zawołał.
   Wyjął z obszernej półki starą, zakurzoną księgę i przyjrzał się mi. Po chwili jednak odłożył ją na stół i usiadł. Usadowiłam się na krześle obok i otworzyłam księgę na ostatniej zapisanej stronie.
-Uzupełniają się same. Księgi drzew genealogicznych są magiczne-szepnął Cherti.
   Niepewnie przesunęłam palcem po stronie i ku mojemu zaskoczeniu pojawiły się na niej ostatnie nazwiska. Mark Juwart i Cathreen Juwart.Ojciec i matka... Księga wypadła mi z rąk, a ja zaczęłam powoli oswajać się z prawdą. Dante Juwart i Hole Juwart-rodzeństwo....



8 komentarzy:

  1. Rodzeństwo, what!? Nie wiem co powiedzieć, na prawdę.
    To opowiadanie jest... cudowne. Na prawdę mi się podoba i nie mogę się doczekać co będzie dalej.
    Przepraszam za tak krótki komentarz. ale serio nie potrafię złożyć dzisiaj niczego dłuższego.
    Weny życzę :")

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozytywne słowa i tymsamym motywację :3

      Usuń
  2. bardzo wciągające, czytam od dziś z uwagą,postaram się komentować.czyta się ciekawie,

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się bardzo intrygująco. Fabularnie wszystko wygląda dobrze. Skonstruowałaś świat, który trzyma się kupy, że tak powiem. Uważam jednak, że powinnaś dodawać więcej opisów pomieszczeń, bo ciężko wyobrazić mi sobie całą akademię. To samo tyczy się postaci, ponieważ akcja leci na łeb, na szyję. Kobieto, nikt Cię nie goni! ;) Pamiętaj o tym przy pisaniu kolejnego rozdziału.
    Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Dante jest jej bratem? Ciekawa jestem, jak to wszystko rozwiążesz. ;)
    Pozdrawiam, dodaję do obserwowanych, Arachne.

    http://kroniki-skazancow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale ciągle jeszcze mam z tym małe problemy mimo, że jest już lepiej niż kiedyś :D Blog to w pewnej części duże ćwiczenie dla mnie, więc konstuktywna krytyka bardzo mi pomaga, dziękuję :) Postaram się więcej opisywać ;)

      Usuń
  4. Na razie jestem zadowolona, historia wciąga. Nie spodziewałam się tego, że są rodzeństwem, zaskoczyłaś mnie. Czekam na więcej, a bloga dodaje do obserwowanych i cóż pozostaje mi zaprosić do siebie :)

    http://onesmallbreath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba się kolejnej osobie i już zabbieram się do czytania :)

      Usuń